28 lutego 2013

Tybetańskie mydło jałowcowe - czyścik na wszystko!


Dzisiaj zapraszam Was na przeczytanie recenzji Tybetańskiego mydełka jałowcowego Tibetan Tsang:)




 Skład:

Masło kokosowe, woda, olej palmowy, olej słonecznikowy, oliwa z oliwek, olej z jałowca, sproszkowany jałowiec, olejek z drzewa cedrowego.

 Opis produktu:

Mydło zawiera dziki jałowiec tybetański - Tibetan Tsang. Jałowiec to jedno z ulubionych ziół tybetańskich duchów. Tradycyjnie stosuje się go do oczyszczania umysłu. Zastosowany w mydle do kąpieli jałowiec leczy trądzik, zapalenie skóry, egzemę, wypadanie włosów. Pozwala tłustej skórze odzyskać równowagę, zapobiega jej błyszczeniu i reguluje wydzielanie sebum. 

Mydło ręcznie robione:

  [źródło]

 Cechy produktu:

Konsystencja - zwarta, nie rozkleja się pod wpływem długiego leżakowania w niewielkiej ilości wody.

Zapach - jest interesujący, czuć wyraźnie drzewo sandałowe. Jest głęboki, trochę kadzidlany, jednak nawet dla osoby, która nie przepada za takimi klimatami jest całkiem przyjemny. 

Myślę, że spodoba się Panom - mój TŻ używał go z przyjemnością:) 

Wydajność - uważam,że jest wysoka. Używam codziennie wraz z 4 osobową rodziną do mycia dłoni od 1,5mies. i czuję, że posłuży jeszcze drugie 1,5mies.

 Działanie:

Czyli to co jest dla mnie najważniejsze:)

Mydełka używałam głównie do dłoni, spisywało się świetnie - nawet sadza z komina schodziła bez problemu i bez przymusowego nawilżania, bo mydło zostawia skórę jedwabistą. Do twarzy nie używałam - z racji szalonej jej wrażliwości( podrażnienie retinoidami) a do ciała używałam sporadycznie - preferuję oleje wymieszane z minimalną ilością emulgatora. Muszę przyznać, że świetnie się spisuje do mycia brudów nad brudami - mój TŻ nawet jak był upaćkany w najgorszych smarach i bóg wie czym jeszcze - po prysznicu z tym mydełkiem wychodził, aż bialutki;)

Ciekawostka:

" Tradycyjnie stosuje się go do oczyszczania umysłu." 

Moja dygresja:

Co jak co, ciało oczyszcza genialnie, a co do umysłu... Na pewno, gdy jesteśmy odświeżeni lepiej nam się myśli:)

Choć faktura mydła faktycznie mnie uspokaja:

;)